VIII Robinsonada

Po raz kolejny stajemy przed możliwością udania się w artystyczną podróż: refleksji, przemijania, potęgi natury, tęsknoty i wzruszeń oraz dojrzewania i odpowiedzialności człowieka, choćby błądził po drogach nierealnych marzeń i celów. Robinsonada, w której z założenia dominuje mit podróży i wolności, wiodącej nieznanymi ścieżkami, pozwala na nowe, zaskakujące spojrzenie rzeczy, pod warunkiem głębokiej wnikliwości spostrzeżeń po stronie odbiorców, jak i twórców każdego dzieła. „Niczego nie spotka się na ścieżce, a już zwłaszcza samego siebie, jeśli niczego się od niej nie oczekuje. I tak zostanie wiele miejsca na przypadek rodzący sekrety zaczarowanych wysp, ale nie wolno zdawać się na niespodziankę totalną – trzeba odkrywać to, czego przedsmak nosi się już we wnętrzu” – pisze W. Łysiak w książce pt. „Francuska ścieżka.”
Wnętrze człowieka potrafi być piękne, to z niego wyłania się miedzy innymi, akt tworzenia, budowania, oddania słusznym sprawom, ideom itp. I obojętnie jakiej dotyczy dziedziny ów akt, zazwyczaj odciska na krótko lub na długo, bądź na zawsze ślad w pamięci ludzkiej. Nie mam pojęcia, jaki ślad pozostawi ta wystawa w osobach, które zaszczycą nas swoją obecnością, ale wiem na pewno, że jako twórcy jesteśmy zdolni wydrzeć kawałki duszy, aby za pomocą światła, barw i faktury zbliżyć się do ziemi, ludzi i gwiazd.
Chociaż w moim przeświadczeniu muzykę uważam za najpotężniejszą ze sztuk, bowiem to ona miażdży w człowieku wszelki opór i to ona jest poniekąd „mostem między ziemią, a niebem”. Jeśli istotnie muzyka te mosty tka, to artysta wybiera nici barw, fotograf ustawia kąty padania świateł, rzeźbiarz formuje kształt, poeta czyni nastrój. To wszystko nadaje indywidualny, wieloznaczny wymiar aktom tworzenia, bowiem choć wszyscy myślimy podobnie, odczuwamy i widzimy zupełnie inaczej. Stąd „mosty fantazji”, które tworzymy i po których stąpamy są czasami trudne do zaakceptowania, trudne do zrozumienia, a jeszcze bardziej trudne do woli sprzedania, czy kupienia. To raczej prawdopodobne, że wystawa nie zadowoli wszystkich. Zanim renomowane periodyki o wystawie wspomną, zanim salony aukcyjne będą zabiegać o nasze prace, zanim cenieni kolekcjonerzy postawią tu swoje nogi czujmy się jeszcze szczęśliwcami, bo tworzeniu sztuki, nie służy ani poklask, ani pieniądz, ani sława. To wszystko jednak przyjdzie, gdy staniemy na zawsze po drugiej stronie „naszych mostów”, tymczasem w podróży przez życie nośmy „w kieszeni kromki samotności, której azyl, bezpłatny i dostępny każdemu, jest błogosławionym wynalazkiem losu. Zamknijmy się w ciszy tej wieczerzy i odpoczywajmy w ekskluzywnym towarzystwie własnych myśli.”
W podróży samotności tworzył pewien człowiek, to co zasiał długo wzrastało, aż wydało niewyobrażalny, obfity plon. Oto czego lubię w nadmiarze życzyć każdemu siewcy – artyście każdemu, natomiast wszystkim gościom wystawy w imieniu organizatorów, artystów
i swoim własnym, tego co mile zapada w pamięć.

Ewa J. Partyka sekretarz Wielkopolskiego Związku Artystów Plastyków